Dziś z troszeczkę innej strony, czyli parę ciekawostek o barze ziołowym i o tym, jak został u nas przeprowadzony.
Zapraszam!
Wiadomym jest, że w naturalnym środowisku konie nie dostają co sześć godzin najlepszych pasz i Musli, a same muszą szukać pożywienia takiego, jakie jest w danej chwili najbardziej im potrzebne. Oczywiście w głównej mierze są to zioła, porastające prawie każdy zakątek ich zamieszkałych terenów.
Weterynarze i znawcy stwierdzili, że stworzą coś takiego jak bar ziołowy. Polega on na podarowaniu zwierzęciu do wyboru tych składników odżywczych, na które w danej chwili ma największe zapotrzebowanie.
Jak zrobić?
To dość proste, ważne jest by mieć przynajmniej kilka ziół, nieszkodliwych i odżywczych dla koni. Można uzbierać, można zakupić, bardzo polecam stronę Dla koni , z której sama skorzystałam, przygotowując zadanie
Kilka/ kilkanaście ziół wsypujemy do wiaderek lub pudełek (najlepiej podpisanych ziołem, jakie wsypaliśmy) i stawiamy je wszystkie obok siebie.
Ważne jest, by koń podchodząc do zadania był najedzony, oraz by miał możliwość dotarcia do każdego z wiaderek.
Patrzymy, w których najbardziej gustuje nasz koń i zapisujemy ich nazwy.
Ja z początku bałam się, ze łakomy siwy zje wszystkie wiaderka do ostatniego okrucha, ale chłopak mnie bardzo zaskoczył. Gustował tylko w rokitniku, czarnuszce oraz ostropeście, inne zioła, że tak powiem, olał. Potem poczytałam więcej o każdym z nich, jakie mają właściwości, i aktualnie daję chłopakowi je do każdego posiłku. Po pewnym czasie pewnie zrobię przerwę, znów zrobię bar i zobaczę czy chłopak nadal ma niedobory na te właśnie zioła.
Jest to bardzo przydatna rzecz i dla mnie bardzo fascynująca, polecam każdemu kto opiekuje się czterokopytnym i zamierza przejść z nim na dietę ziołową
Zdjęcie nie z baru, gdyż wykonywałam go niemalże po ciemku, ale można na nim zauważyć, jak Tent wybiera sobie ciekawe kąski po treningu wśród różnych roślin.